- Hah! A po czym to zdiagnozowałaś?- spytał z pogardą w głosie. Podniósł swoją szklankę do ust i upił łyczka Krwawej. Uśmiechnęłam się pod nosem. Taki przystojny, a taki cyniczny. Oparłam łokcie na barze i zaczęłam się bawić kryształową szklanką.
- Po pierwsze, kupuj sobie lepsze soczewki. Po drugie, kiedy się pożywiasz, uważaj żeby kolacja nie poplamiła ci koszuli- tu pokazałam na minimalną plamkę na jego białym kołnierzu.- Po trzecie musisz pamiętać że nie wszyscy tutaj są na tyle pijani żeby nie zauważyć twoich kłów. Co prawda nie są zbyt długie.. ale jednak- oderwałam wzrok od szklanki i spojrzałam na niego.- Minka coś ci zrzedła, Przystojniaczku.
Po tych słowach wyjęłam z kieszeni portfel i zostawiłam na blacie parę banknotów. Wstałam i zaczęłam zmierzać w kierunku wyjścia. Wiedziałam że prawdopodobnie pójdzie za mną. Zanim dopchałam się do wyjścia naskrobałam szybko sms'a do Toby'ego.
"miałeś rację. idę w kierunku wyjścia, a potem do hotelu. idź za mną. prawdopodobnie zawlecze się za mną. wysoki. czarne włosy, czarna skórzana kurtka i zwykłe jeansy."
Wychodząc nastawiłam kołnierz, bo zaczęło wiać chłodem. Pięknie. Nie słyszałam za sobą kroków ale widziałam cień rzucany przez lampę. Co prawda nie miałam pewności, ale przeczuwałam że to on. Ulica była zbyt jasna, by zrobić jakąś porządną akcję. Skręciłam w pierwszą uliczkę w prawo. Zwolniłam krok i odwróciłam się na pięcie o 180 stopni. Właśnie wychodził zza zakrętu. Podniósł tylko wyzywająco brwi na mój widok i podszedł do mnie.
- Czy ty na prawdę myślałaś że tak po prostu pozwolę ci stamtąd odejść?
Popchnął mnie na ścianę i próbował ugryźć mnie w szyję. Kiedy znajdował się w odległości ok 30 cm zacisnęłam powieki i.. po prostu przyłożyłam mu z główki. Raczej go to nie zabolało, lecz zaskoczyło. Mnie zaskoczył fakt jaki był twardy, w dosłownym znaczeniu tego słowa. Bolało mnie czoło i czuła że jeżeli nie szybko nie przyłożę czegoś zimnego do pulsującego punkt, to będę miała gigantycznego guza wielkości jajka. Niestety nie popuścił uścisku na moich nadgarstkach. Już miałam się zacząć szarpać i kopać go nogami, gdy pojawił się Toby. Oderwał go ode mnie i przyłożył mu prawym sierpowym. Nie zrobiło to na nim zbyt wielkiego wrażenia. Oddał mu dwa razy mocniejszym ciosem w brzuch. Nie miałam zamiaru się tamu przyglądać z boku. Skoczyłam do Przystojniaczka i przywaliłam mu w mostek z tak zwanego pół obrotu. Nadszedł z pomocą Toby który musiał pozbierać się z ziemi po precyzyjnym ciosie. Widać było że pijawę było stać na więcej, lecz bawił się z nami. Sprawiało mu to dużą frajdę. Już po paru uderzeniach czułam ból na kostkach u rąk. Prawdopodobnie miałam pozdzieraną skórę do krwi. Zauważyłam, że obrywał tylko Toby, moje ciosy odparowywał. Dżentelmen z Bożej Łaski. Nagle Laluś wyprowadził prawego prostego który wylądował po raz "ęty" na twarzy mojego przyjaciela, który runął na ziemie i się nie ruszał. Chciałam się rzucić do niego i sprawdzić czy w ogóle żyje, ale wiedziałam, że teraz muszę zadbać o własny tyłek.
- Nie bój się o swojego chłopaka. Żyje, słyszę jego bicie serca.
Parsknęłam ze złości.
- To nie jest mój chłopak!
Przystojniaczek obrzucił mnie spojrzeniem i parsknął śmiechem.
- Daj spokój. Nie biję dziewczynek.
Zmrużyłam oczy.
- Uuu przegiąłeś pałę, Fagasie- (zwykle próbuje się wysławiać kulturalnie. Z akcentem na "próbuje").
Wkurzyłam się, zebrałam resztki sił i wyprowadziłam szybkiego i mocnego lewego prostego. Odrzuciło go na parę metrów. Usłyszałam tylko cwaniaczkowaty śmiech z cienia w którym stał.
- Bijesz się lepiej niż twój chłopak, kiedy jesteś zła.
Zazgrzytałam zębami. Wkurzał mnie jeszcze bardziej.
- Zamknij mordę obślizgła pijawko.
- Uspokój emocje. Jeszcze nie dawno byłem Przystojniaczkiem.
I znów zaczęłam żałować własnych słów.
Zza rogu wyszła grupka ludzi. Laluś spojrzał w ich kierunku i powiedział:
- Dokończymy kiedyś naszą fascynującą rozmowę.
Gdy tylko skończył ostatnie słowo.. zniknął. Dosłownie zniknął. Rzuciłam się do Toby'ego i zaciągnęłam go w stronę cienia gdzie zdążyliśmy się ukryć przed Szwedami. Miał zapuchnięte oko i rozcięty łuk brwiowy. Zaczęłam go cucić. Trochę to zajęło kiedy mógł normalnie stanąć na nogach i wsiąść do taksówki, którą zamówiłam. W aucie naciągnęłam mu kaptur brązowej bluzy żeby wejść niezauważonymi do hotelu. Gdy już dotarliśmy do naszego apartamentu spojrzałam na swoje ręce. Zalane krwią palce, zdarta skóra na kostkach i brud w ranach. Ogarnęłam cały ten szajs i runęłam na łóżko. Spotkaliśmy naszego pierwszego wampira. Biliśmy się z nim. W końcu wiemy z czym konkretnie mamy do czynienia.
~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
HAPPY NEW YEAR! :D
Mam pomysła więc piszę ;p
Jak spędziliście Sylwka?
Mam nadzieję że impreza się udała ^^
Nawet jeżeli przesiedzieliście przy kompie,
przed telewizorem czy z rodzicami ;pp
Zuuzka..